Krocząc
wąskim, ciemnym korytarzem jedna z kobiet, licznych w tym budynku, przepełniona
była nadzieją, jednocześnie obawiając się, że może utracić jedną z nielicznych
dobrych rzeczy, jakie spotkały ją w życiu. Miłość, którą odczuwała, była czymś,
czego na pewno się nie spodziewała, a która pojawiła się znikąd, burząc
dotychczasową harmonię. Kiedy stanęła przed brązowymi drzwiami, zapukała w nie
lekko, po czym weszła do środka i ujrzała kogoś. Jedna osoba, mężczyzna, który
nie zdawał sobie sprawy, iż tak wiele uczynił.
Na
jej widok uśmiechnął się, pokazując swoje równe, białe zęby, nie ukrywając przy
tym dołeczków w policzkach, które zawsze temu towarzyszyły. Wyciągnął dłoń,
chwytając drobne, delikatne palce dziewczyny i przyciągnął ją do łóżka, na
którym położyła się, układając w dobrze jej znanym miejscu.
Dni
mijały, a liczba obrazów rosła. Spotykali się coraz częściej, rozmawiali, jedli
wspólnie posiłki. I chociaż po tak krótkim czasie, jakim się znali, stali się
nie rozłączni. A inni tylko patrzyli, mogli podziwiać i wzdychać na ich widok,
jednocześnie zazdroszcząc im tego co mieli, czegoś pięknego i tak czystego, jak
niejeden kryształ istniejący na tym świecie. Jednak życie nie zawsze jest
proste. Zdarzają się też tacy, którzy z zazdrości są wstanie zrobić wiele
różnych, niemiłych rzeczy. Dlatego trzeba uważać, wybierać dobre, odpowiednie
drogi, jakie niesie nam życie, bo łatwo jest z niej zboczyć, pójść inną ścieżką.
Kolejne
noce, kolejne godziny, podczas których obydwoje pracowali, jednocześnie patrząc
na siebie, rozumiejąc się bez słów. W pewnej chwili kobieta zerwała kontakt
wzrokowy, zamykając delikatnie oczy, wyrównując oddech. Artysta, rysując ciągle
obraz, kiedy spojrzał na swoją modelkę, zastygł w bezruchu, delektując się
widokiem. Aby uchwycić moment, rysował dalej, marszcząc przy tym lekko brwi, myśląc
intensywnie. Nie czuł rąk, ramiona bolały go od niezmiennej pozycji, jednak nie
przejmował się tym; nie mógł. Kiedy ukończył pracę, przyjrzał się temu, co
stworzył, i był zachwycony. Odłożył wszystkie narzędzia, jednocześnie
podpisując się w rogu swoimi imieniem i dodając tytuł. Sen anioła, to jedyne i prawidłowe określenie tego, co widział i
starał się przelać na płótno. Podszedł do biurka, włączył radio, z którego
wydobywała się cicha, wolna melodia, wytarł ubrudzone dłonie o specjalnie
przygotowany materiał do tego i zgasił lampkę znajdującą się na regale. Jedynym
oświetleniem były teraz małe lampki oświetlające łóżko, na którym leżała Julia.
I chociaż myślał, ze spała, mylił się.
Wyczuwając
zmianę oświetlenia, otworzyła oczy, przyglądając się Patrykowi. Spokojnym
wzrokiem śledziła każdy jego ruch, a kiedy odłożył ścierkę na swoje miejsce,
spojrzenie skrzyżowało się z jej. Chłopak uśmiechnął się, jednocześnie robiąc
coś, co do tej pory nie robił, lub coś, czego jeszcze nie dostrzegła. Spojrzał
na jej usta. Nieświadoma swoich czynów delikatnie zagryzła wargę, tym samym
skupiając uwagę mężczyzny właśnie na niej. Było to tak nagłe, że przestraszyła
się i speszona wstała, odwracając się do niego plecami. Poprawiając poduszki,
nie usłyszała kroków zbliżających się do niej oraz dłoni splatającymi się z jej
własnymi. Wyczuwając ciepły oddech na swojej szyi, delikatnie oparła się
plecami o masywne ciało, delektując się tym, co właśnie się działo. Dzięki dzielącej
ich różnicy wzrostu, Patryk schylił się nieznacznie, przysuwając się do szyi
Julii, wdychając zapach jej skóry, w tym samym czasie obejmując ją delikatnie w
pasie. Stali tak bez ruchu, wyrównują swoje oddechy, zdając sobie sprawę z
tego, że to, co czuli, jest prawdziwe i co najważniejsze, obustronne.
Delikatnym ruchem uniósł rękę dziewczyny, tym samym obracając ją twarzą do
siebie, przysuwając, nacierając na nią swoim ciałem. Julia delikatnie
uśmiechnęła się, na co on odpowiedział tym samym.
Obydwoje
nawet nie zauważyli, kiedy ich ciała poruszały się w rytm muzyki lecącej z
radia. Julia zamknęła oczy, wtulając się, będąc otoczona silnymi ramionami. Nic
więcej nie potrzebowali, niczego nie szukali, bo to, co chcieli znaleźć, mieli
właśnie przed sobą. Delikatne kroki, kiedy zaczęli wirować po parkiecie. Taniec
zmysłów, ciał, coraz bardziej zbliżał ich do siebie. Wpatrywali się w siebie,
ucząc na pamięć rysów i szczegółów, zapachu skóry... Gdy wskazówki zegara
podążały swoją drogą, oni jakby utknęli w jednym momencie, odcinając się od
świata zewnętrznego, które toczyło się swoim torem, a tych dwojga zupełnie to nie
obchodziło. Piosenka kończyła się, a oni tańczyli dalej. I chociaż takt muzyki stawał
się coraz wolniejszy, ich ruchy zostały spowolnione, to jednak tańczyli dalej.
W radiu zapanowała cisza, która dla innych była kolejną melodią, a ich nowym
początkiem czegoś niezwykłego.
***
Dni
i noce mijały w spokojnej harmonii, liczba obrazów rosła, wspólny czas coraz
bardziej zbliżał ich do siebie, kiedy wszystko zdawało się być na dobrej
drodze.
Właśnie, zdawało się.
Sobota
to czas, kiedy młodzi wychodzą na spacery, spotykają się ze znajomymi. Czas na
odpoczynek, ale także na dobre wiadomości. Uśmiechnięta dziewczyna, z
przepasaną opaską we włosach, biegnie korytarzem do stołówki, gdzie czeka na
nią pewna osoba. W ręku trzyma zwiniętą gazetę zgiętą na pół, w której
przeczytała bardzo ciekawy artykuł. Była już w progu pomieszczenia, gdy
niespodziewanie zderzyła się z jakąś osobą.
-
Ał! – krzyknęła, upadając na podłogę, a silny ból rozszedł się po pośladkach.
Gazeta wypadła jej z rąk, lądując na zimnej
posadzce, gdzie poszczególne strony wysunęły się z szeregu.
-
Przepraszam, nie zauważyłem cię. – Spojrzała w górę, gdzie spostrzegła
wyciągniętą rękę w swoją stronę.
Wysoki
brunet o gęstych, czarnych włosach uśmiechał się i ze wszelkich sił starał się,
aby jego wzrok przypominał skruchę.
-
Nic się nie stało. – Wstała, nie przyjmując jego ręki i zaczęła zbierać gazetę.
-
Pozwól. – Pochylił się. – Pomogę ci.
Zebrali
kartki, próbując poukładać je w odpowiedniej kolejności.
-
Dziękuję. – Wygładziła swoje włosy, chcąc, żeby wróciły do porządku. - Jestem Julia.
– Podała mu rękę.
-
Robert. – Uścisnął delikatne dłoń i podał ostatnią ze stron. – Miło mi –
odpowiedział.
Z
kolei pewna osoba będąca w stołówce przyglądała się całemu zajściu, marszcząc
brwi. Sam był zdziwiony, że mógłby czuć się zazdrosnym.
Nie oszukuj się, przecież to piękna
kobieta, myślisz, że tylko ty zwróciłeś na nią uwagę?, pomyślał.
Wstał,
szybko podszedł do tej dwójki, patrząc, jak trzymają się za ręce. Stanął za dziewczyną,
uważnie obserwując intruza.
-
Julia? – Usłyszała głos za plecami, a kiedy się odwróciła, napotkała dziwny
wzrok Patryka.
-
Już idę – wymamrotała, pośpiesznie spoglądając na Roberta. – Mi też było miło,
na razie.
Ruszyli
w głąb stołówki, kiedy na ramionach dziewczyny znalazła się ręka Patryka, dając
znak nowo poznanemu chłopakowi, że ta kobieta jest tylko jego. Lecz kiedy Patryk
znów powrócił myślami do Julii, nie zauważył chytrego uśmiechu pojawiającego się
na twarzy Roberta.
***
-
Zobacz! – Rozłożyła na stole gazetę, otwierając na określonej stronie. – Ogłaszają
konkurs dla młodych artystów – powiedziała podekscytowana. – Nagrodą jest
stypendium oraz przyjęcie na studia do jednej z lepszych uczelni malarskich! – Spojrzała
na niego błyszczącymi oczami. – Patryk, to jest dla ciebie ogromna szansa.
- Patryk?
Szansa
Każdy
liczy w życiu na szczęście, szuka swojej szansy, aby łapać ją i korzystać z
niej jak najdłużej. Jednak kiedy Patryk spojrzał na dokładny opis ogłoszenia,
jedna rzecz mu się nie spodobała. Osoba, która wygra konkurs lub znajdzie się w
pierwszej trójce, będzie mogła wyjechać na studia, oddalone od domu dziecka o
trzysta kilometrów, niszcząc całkowicie swoje wcześniejsze plany. Oferta była
naprawdę kusząca, a on, jeśli miałby z niej zrezygnować, byłby głupcem. Jednak
czy wyjazd z dala od niej też można nazwać głupotą?
Jeszcze
nigdy nie rozmawiali o tym, gdyż brakowało okazji, bo jeszcze nigdy nie
usłyszał od niej żadnych wyznań, konkretów. Jednak podświadomie czuł, że to, co
jest między nimi, można uznać za trwałe i piękne. Niedługo będzie musiał
wyprowadzić się z domu dziecka i zacząć pracę, którą już wcześnie sobie
upatrzył. Znalazł też małe mieszkanie i chociaż nie było może tak duże, jakby
chciał dla niej mieć, na razie musiał się tym zadowolić. Przecież miał rok na
to, aby dorobić się czegoś większego, tak aby Julia z nim zamieszkała. A ten konkurs,
studia, oczywiście też były świetnym pomysłem, lecz jak miałby cieszyć się z
tych studiów, skoro byłby sam?
-
Mówię ci, to dobry pomysł, musisz wziąć w tym udział, zrób to dla mnie. – Ścisnęła
jego dłoń, spoglądając głęboko w oczy.
Spojrzał
na Julie, przyglądając się jej twarzy. Pomimo tego że miała opaskę, pojedyncze
loczki wydostały się spod niej, delikatnie burząc ład w jej włosach. Pomyślał,
że to wszystko, co mógł osiągnąć dzięki konkursowi, nie jest mu potrzebne, bo
to, czego pragnie, jest właśnie przed nim.
Jednak
po długiej dyskusji wysłał wraz z Julii jeden z obrazów, chociaż Patryk nie był
do końca zadowolony, uważając, że Julia była zbyt uparta. Wiedział, że chce dla
niego jak najlepiej, chociaż sam zdawał sobie sprawę, iż wyjazd nie jest dobrym
pomysłem.
Nadal
uważał, że najlepszym obrazem był pierwszy portret Julii, lecz uznawał go za
bardzo osobisty, a Julia z kolei uważała, że wszystkie są do siebie podobne. To
jeden jedyny raz, kiedy mieli odmienne zdania.
***
Zbliżał
się szczególny dzień, chociaż tak ciężko ukrywany przez jedną osobę. Julia
chodziła nerwowo przez ostatnie dni, starając się nie wspominać nic na ten
konkretny temat, a kiedy wstała pewnego ranka, z nerwów rozbolał ją brzuch.
Dziś obchodziła urodziny. Nie lubiła tego dnia, bo zawsze, jak była mała, modliła
się do Boga, aby znalazł jej rodzinę, ale rodziny nigdy nie dostała. Szukała osób,
które by ją pokochały. Kilka lat później przestała się modlić, bo pomimo że
tego nie mówiła, przestała już wierzyć, że stanie się cud.
Wstała
leniwie, powoli zbliżając się do szafy, gdzie wyjęła ręcznik i ruszyła do
łazienki. Gorący prysznic zmęczył ją, choć kiedy przekręciła kurek na zimną wodę,
od razu stała się ożywiona. Nie doskwierało jej zimno. Wręcz przeciwnie, czuła
się rześko. Z mokrymi włosami i w samym ręczniki skierowała się korytarzem do
swojego pokoju. I tam znalazła niespodziankę. Podeszła pod drzwi i wzięła do
rąk złożoną kartkę z napisem Julia oraz
małe pudełeczko podsunięte pod sam brzeg progu.
Spotkamy się wieczorem, Patryk.
Posmutniała,
bo mimo że ukrywała swoje urodziny, miała nadzieję, iż spędzi ten dzień z
Patrykiem. Planowała nawet wspólny wypad, a teraz nie wiedziała, co sama ze sobą
pocznie.
Co ja będę robić?,
pomyślała.
Otworzyła
małe czerwone pudełeczko i znalazła tam czerwoną różę wykonaną z papieru,
wyglądającą prawie jak żywa. Rozszerzyła oczy ze zdumienia, bo to wyglądało
naprawdę ślicznie. Przycisnęła kwiat do serca, jednocześnie starając się, aby
go nie zniszczyć.
Patryk!
Trudno
było jej to przyznać, ale swój czas poświęcała tylko Patrykowi. Czekała aż
porozmawiają szczerze o planach na przyszłość, bo zdawała sobie sprawę, że niedługo
będzie musiał opuścić dom; martwiła się tym, gdzie może się wyprowadzić.
Oczywiście nie chciała żeby ją opuszczał, jednak pragnęła jego szczęścia.
Dlatego zmusiła go do wysłania obrazu na konkurs.
Może chociaż jemu się poszczęści,
pomyślała.
Zrezygnowana
weszła do pokoju i zamknęła się, kładąc z powrotem do łóżka.
***
Rzadko
chodził na zakupy, nie lubi wtapiać się w tłum, wolał się trzymać na uboczu.
Jednak teraz wiedział, że musi to zrobić, lecz nie zdawał sobie sprawy, że
znalezienie czegoś odpowiedniego może być takie trudne. Miał kilka pomysłów.
Perfumy, kwiaty, biżuteria. Chodził po wszystkich możliwych sklepach, lecz nic
mu nie pasowało. Prosił o pomoc panie pracujące w sklepie, jednak i to nie
pomogło. Wszystko nie miało tego „czegoś”. Czekał na moment, gdy spostrzeże
jakąś rzecz i pierwszą myślą będzie: „muszę to mieć”. Zwiedził całe centrum handlowe,
kiedy ostatnim sklepem okazał się sklep oddzielny pawilonami. Kiedy tam wszedł,
uderzył go mocny zapach różnych zapachów pochodzących od ozdobnych świec. W tym
sklepie znajdowało się wszystko, co powinno spodobać się kobietom, dlatego też
liczył, że znajdzie coś dla Julii. Znalazł słodkie pluszowe misie, ale uznał,
iż to nieodpowiednie na prezent, kubki z napisami też odpadały. Dopiero po
chwili spojrzał na górne półki, gdzie znajdowały się te droższe rzeczy, i
ujrzał przepiękną brązową ramkę z pozłacanymi rogami.
To jest to,
pomyślał.
Nie
czekając na inne możliwości, chwycił ramkę i udał się do kasy. W końcu przydały
się pieniądze ze sprzedaży obrazów. Pani ekspedientka pakowała prezent w
ozdobny papier, a Patryk rozglądał się, spostrzegają w oddzielnej półce delikatny
łańcuszek z przepięknym motylkiem przyczepionym do niego. Sprzedawczyni cierpliwie
czekała na jego decyzję, pomogła się zdecydować. Z szerokim uśmiechem wyszedł
ze sklepu, niosąc w ręku zapakowane upominki.
***
Była
już późna godzina, kiedy ostatnie poprawki zostały nałożone na obrazek. Starał
się idealnie odzwierciedlić pierwszy
portret Julii, nieznacznie zmieniając, aby zmieścił się w granicach ramki.
Skończył pracę, odłożył narzędzia i ruszył do łazienki. Po kilku minutach
umyty, w czystym ubraniu skradał się pod drzwi Julii. Jak najciszej, aby nie
robić żadnych hałasów, położył pod drzwiami czerwoną różę kupioną dużo
wcześniej. Zapukał do drzwi i uciekł, chowając się za rogiem. Spoglądając ukradkiem,
obserwował minę Julii, zmieszanej całą sytuacją. Miał tylko nadzieję, że będzie
w dobrym humorze. Zdawał sobie sprawę, że nie była z nim cały dzień i o to
mogła mieć żal, lecz postanowił to odrobić dziś wieczorem.
-
Patryk? – zapytała, rozglądając się po całym pomieszczeniu. – Patryk? –
powtórzyła.
Żadnego
odzewu, szelestu, dźwięku. Zmarszczyła delikatnie brwi, kiedy udała się
ponownie do pokoju. Z hukiem zamknęła drzwi, a echo rozeszło się po korytarzu.
Ups,
pomyślał.
Nie
chciał, żeby całkowicie straciła cierpliwość, dlatego wyszedł z ukrycia i
ruszył do drzwi. Wyjął łańcuszek i z wyciągniętą ręką stanął przed drzwiami,
tak że ciało miał ukryte, a jedynym, co mogła zobaczyć po wyjściu z pokoju, zdawał
się motylek zwisający z jego dłoni. Zapukał delikatnie i czekał, czekał, czekał…
Wykonał
tę czynność ponownie, lecz nadal nikt nie wychodził. Postanowił przestać i
czekać, bo w końcu nie wytrzymałaby, musiała wyjrzeć. Kobieta była za bardzo
ciekawska, musiała w końcu zobaczyć, kto się tak dobija.
Czekał
dokładnie minutę. Ręka zaczęła go minimalnie boleć, kiedy klamka od drzwi
powoli zjeżdżała coraz niżej pod naciskiem. Z ramką w ręku starał się zakryć
buzię, aby nie wybuchnąć śmiechem i nie zepsuć całej zabawy. Już widział
delikatne loki brązowych włosów, kiedy usłyszał ciche westchnienie.
Och!
Delikatnie
ręką sięgnęła po łańcuszek, zabierając go z dłoni. Już chciał zobaczyć jej minę,
kiedy niespodziewanie ktoś uderzył go w ramię.
-
Nigdy więcej nie zostawiaj mnie na cały dzień samej! – Napastnik, a raczej
napastniczka, krzyknęła, rzucając mu się w ramiona.
-
Przecież dziś są twoje urodziny, musiałem się do tego przygotować – powiedział,
spoglądając w jej twarz i uśmiechając się. – Wszystkiego najlepszego, Julio.
Odwzajemniła
uścisk, a kiedy myślała, że pocałuje ją w usta, musiała pocieszyć się tylko
delikatnym muśnięciem w policzek.
-
On jest śliczny, dziękuję – uśmiechnęła się. – Nie musiałeś tego wszystkiego
robić, naprawdę.
-
Wiem, ale chciałem. Zresztą – Wyciągnął ostatni prezent z za pleców – to
jeszcze nie wszystko, proszę.
Obrazek
przedstawiał Julię znajdującą się przy oknie, z głową opartą o szybę, ale
skierowaną w stronę artysty. Uśmiechała się, a jej uśmiech był piękny, czyli
taki, jaki na zawsze pozostał mu w sercu. Czarna suknia wiązana na szyi
idealnie spływała po jej ciele i sięgała kolan. Jednak to nie wszystko. Na jej
twarzy znajdowała się piękna, czarna maska. Dzięki niej jej postać była
tajemnicza.
Julia
często zastanawiała się, skąd on tak idealnie umiał rysować kobiety, te
wszystkie stroje, lecz wolała poczekać z tym tematem. Na razie przyglądała się
prezentom i była najszczęśliwszą osobą na świecie.
-
Czy mógłbyś? – Podała łańcuszek, a chłopak odgarnął włosy na jeden bok,
zapinając swój upominek na szyi dziewczyny. – Dziękuję raz jeszcze. – Przytuliła
się ponownie w Patryka, chowając twarz w jego szyję. – Za to, że jesteś – Zanurzyła
dłonie w jego gęste włosy – tutaj, ze mną, i sprawiasz, że jestem szczęśliwa. –
Pocałowała go w szyję.
Patryk
przymknął oczy, hamując się przed oddaniem tej przyjemności. Chciał stać z nią
tak całą wieczność, lecz zaplanował jeszcze wiele atrakcji na dzisiejszy
wieczór, a Julia pieszcząca go w szyję mąciła mu całe plany oraz umysł.
-
Cieszę się, że jesteś szczęśliwa. – wyszeptał i schował jej dłonie w swoich rękach,
odsuwając ją delikatnie. – A teraz weź kurtkę, wychodzimy.
-
Dokąd? – zaciekawiła się.
-
Zobaczysz – odpowiedział z łobuzerskim uśmiechem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz